wtorek, 29 grudnia 2015

Świąteczna kartka w różanym kolorze

Witajcie moi mili!


Kończy się miesiąc a wraz z nim rozdział w naszej kolorystycznej zabawie. Nie miałam okazji jeszcze wsiąść do tego pociągu więc czym prędzej nadrabiam opóźnienie nim odjedzie hahah. Mam nadzieje, że konduktor(ka) mnie nie wykopie z niego haha. Kolor różany dał mi w kość bo jak u licha zinterpretować czy czerwony jest już różany czy jeszcze nie, nawet miałam iść poszukać tych czerwonych owoców róży z bannerka i porównywać haha. W końcu jednak znalazłam coś co wydaje mi się pasowało ale czy na pewno?



Postawiłam na kartkę w tym miesiącu bo czasu jak na lekarstwo a kartki świąteczne i tak chciałam zrobić i wysłać choć kilku osobom. Wszystkie bez szaleństw, dupy nie urywają ale chęci i życzenia serdeczne chyba to rekompensują. Dziś będzie tylko jedna z kilku jako że leci do Stefana, resztę pokażę na dniach. Kartkę obłożyłam papierem "galerii rae" a w centralnym punkcie umieściłam quillingową gwiazdkę wykonaną z białych pasków i obsypaną srebrnym brokatem- wg wytycznych Danusi srebro miało stanowić część pracy. Żeby srebra nie było mało dodałam też srebrne cyrkonie. Na dole kartkę wieńczy napis "Wesołych Świąt". I to tyle w tym temacie, jak mówiłam bez szaleństw. Jako że zabawa u Danusi, kartkę tą dostała Danusia (chyba że coś mi się pomieszało hahah). Zdjęcia beznadziejne bo na szybko w nocy...




Zadaniem dodatkowym w tym miesiącu było wymienienie ulubionych owoców. Trudno powiedzieć bo lubię ich dosyć sporo. Latem głównie czerwoniutkie czyli truskawki, maliny, poziomki, arbuzy i może jeszcze jagódki. Zimą królują cytrusy czyli pomarańcze, grapefruity, pomelo no i mandarynki które aktualnie mi obrzydły. Wiosną jest bida z owocami więc powiem banany które uwielbiam przez cały rok. Jesienią królują nasze polskie, pyszne jabłka- koniecznie twarde, słodkie i soczyste bo tylko takie lubię. Prócz tego jest sporo innych które lubię- śliwki, brzoskwinie, ananasy itp. Lubię też próbować egzotyczne gdy coś znajdę w sklepie czego jeszcze nie jadłam. Nie przepadam za kwaśnymi owocami- porzeczka, agrest itd. Zjeść zjem ale nie rozkoszuję się nimi tak jak tymi wyżej.


Jak zawsze trzeba też wyrazić swoje upodobania do koloru. Lubię go w akcentach i dodatkach do ubioru bo wspaniale pasuje do czarnego. Za czasów gdy malowałam paznokcie czerwony- krwisty jak i przygaszony były jednymi z ulubionych kolorów (najczęściej czarny, fioletowy, winny i czerwony właśnie). W domu nie mam za dużo elementów czerwonych choć kiedyś marzyła mi się czerwona sypialnia ale to bardziej na swoim bym wcieliła w życie. Chyba wszystko co mogę powiedzieć o upodobaniach. Aaaa sporo jest czerwonych ważek które jak wiecie kocham :)


Post miał pojawić się w święta wraz z życzeniami ale nic nie mogłam pomóc przed świętami więc w wolną Wigilię pochłonęła mnie praca przy kolacji i świętach. Świąteczny czas miałam poświęcić na tworzenie i to mi się udało z sukcesem, zrobiłam pracę z której jestem zadowolona ale o tym za jakiś bliższy lub dalszy czas. Mam nadzieję że święta minęły wam przyjemnie i zdrowo oraz że nie przeciążyliście żołądków smakołykami :) Nie wiem czy opublikuję coś przed nowym rokiem więc by nie popełnić błędu jak z życzeniami świątecznymi już teraz skadam Wam życzenia, by nadchodzący Nowy Rok był czasem zdrowia, sukcesów, miłości, braku zmartwień. By nasz kraj był dalej nasz i by nie żyło się nam gorzej niż w poprzednich latach. Życzę Wam też szalonej ale bezpiecznej zabawy sylwestrowej. Do usłyszenia kochani :)

niedziela, 13 grudnia 2015

Trochę tego, trochę tamtego czyli post zbiorczy.

Witajcie moi mili!


Mamy weekendunio więc gdy ogarnęłam chaos w domu mogłam odpalić kompa choć na chwilkę by walnąć jakiegoś posta że żyję i coś robię. W sumie to prawie nic nie robię jeśli idzie o robótki ale mogę pokazać to co zrobiłam dla Ani Iwańskiej na urodzinki. Prezent spóźniony ale nie chciałam wysłać byle czego kupionego tylko by wysłać go na czas. Chciałam by prezent był godny okazji i by był zrobiony wg upodobań solenizantki. Czy trafiłam nie wiem ale mam taką nadzieję :)


Pomyślałam, że skoro lubi brązy a mieliśmy kolor czekoladowy w CK to właśnie w tej barwie zrobię główny prezent a było nim jesienne pudełeczko. Ania ma już ode mnie misia i świecznik a w metryczce napisała, że lubi pudełeczka wszelkiej maści więc zrobiłam właśnie pudełeczko. Dlaczego jesienne? pasowało do pory roku i koloru zabawy a świtało mi też coś w głowie, że w pierwszym candy wyraziła chęć przygarnięcia jesiennego świecznika (nie jestem pewna, nie sprawdzałam). Szczegóły już były więc przejdzmy dalej. Jako dodatek wykonałam miniaturkę lawendy podobną do tej ze śliwkowego tematu w CK (wszystko związane z zabawą u Danusi hahah). Mam jeszcze trochę suszu, zwinęłam więc krążki w miętowym i beżowym kolorze które Ania lubi, dodałam brąz jako ziemię i tak samo jak wtedy wykonałam roślinkę. Oczywiście jest w środku susz lewendowy ale tym razem zamiast wykonywać podusie po prostu okleiłam wewnętrzne ścianki organzą- szybciej i łatwiej. Wykonałam też karteczkę z quillingowymi kwiatkami i życzeniami które były deczko przeterminowane gdy Ania je przeczytała... Prezent wzbogaciłam kwiatkami quillingowymi z zapasu, mulinami, papierami, dodatkami i błyskotkami do kartek, pudełkiem podgrzewaczy do Jej cudownych świeczników które uwielbiam oraz słodkościami głównie kokosowymi- metryczka sprawdziła się po raz kolejny :)







Muszę też wspomnieć o prezencie od Doroty co ma kota. Dostałam przepiękną karteczkę oraz uroczy woreczek z dmuchawcami i ważką! Już został zagospodarowany i trzymam w nim resztę suszu lawendowego (co nawet zabawnie się składa bo transfer został wykonany za pomocą olejku lawendowego jeśli dobrze pamiętam z posta Dorotki). Kochana bardzo miły i piękny prezent, dziękuję :)




Skoro już siadłam do posta to wspomnę jeszcze, że już po raz trzeci wystawiłam swoje klamoty na wystawie rękodzieła mojego powiatu. Wszystkie sprawy organizacyjne załatwiła za mnie miła i pomocna osoba za co dziękuję. Nie miałabym czasu ani siły zawozić duperelki do miejsca organizacji wystawy ani później tego odbierć a tak wystarczyło, że pojechałam razem z inną rękodzielniczką za co dziękuję także Jej. Był to przemiły dzień wolny od pracy, spędzony z ludźmi tak samo kochajacych swoją twórczość. Jak zawsze dla każdego wystawcy był dyplom, statuetka oraz prezencik- będą pamiątką tego spotkania. Nie miałam wielu prac bo część tworów tegorocznych była z przeznaczeniem dla Was (czego wcale nie żałuję bo wolę żybyście miały to Wy niż obserwatorzy wystawy przez tydzień). Zrobiłam też sporo kartek okazyjnych krążących gdzieść po kraju i zagranicy- miałam wykonać choć dwie by było widać że robię też kartki ale nie miałam na to czasu, wolałam skończyć prezent dla Ani :)




Zastanawiam się ostatnio co mogłabym robić by nadal cieszyć się z robótek ale zajmie to mniej czasu niż quilling. Doszłam do wniosku, że może decoupege byłby odpowiedni. Mam klej od dawna i preparat do spękań, biała farba też stoi więc czemu by nie zająć się właśnie tą techniką tym bardziej że podoba mi się od dawna. Wszelkie sugestie gdzie mogę zrobić jakiś zakup dekupażowy- serwetki na sztuki, akcesoria czy przedmioty do ozdobienia mile widziane. Prócz baaaardzo podstawowych rzeczy nie mam nic specjalnego do tej techniki a ilość serwetek też nie powala. Wieczny dylemat co wybrać już przerabiałam i kończyło się tym, że ozdobiłam szkatułkę ze spękaniami quillingiem a nie serwetką lub po prostu rezygnowałam... Osoby cierpiące na nadmiar serwetk też mogą się ujawnić- może będę mogła jakoś się zrewanżować. Skoro Danusia mogła zająć się kartkami choć upierała się, że nie jest "kartkowa" a wychodzą Jej świetnie to może i mi wyjdzie zmiana techniki (albo nie wyjdzie i na zawsze zostanę quillingowa ze statusem "offline" przez większość czasu, się okaże.)


Trochę się rozpisałam, tęskniłam za tym że mogłam postukać i przelać myśli w formę posta... Trudno cieszyć się z życia gdy za oknem beznadziejna pogoda i w kółko się za czymś tęskni... Ale co by nie zamulać z radością i optymizmem podziękuję za wizyty i miłe komentarze. To dziwne ale bardzo, miłe że mimo braku mnie blog jakoś funkcjonuje a to tylko Wasza zasługa. Do usłyszenia- zapewne do końca roku, w końcu jeszcze nie zgłosiłam się u Stefana :) Buziaki

środa, 25 listopada 2015

Jesienna czekolada

Witajcie moi drodzy!


Dziś wpadłam na bloga bo skończyłam właśnie czekoladkę na Danusiowe (i Nasze) Cykliczne Kolorki. Temat bardzo dobrze dobrany do pory roku- jesień sprzyja pocieszaniu się tym przysmakiem :) Wybrałam czekoladę z pomarańczą bo lubię w realu takie połączenie smakowe a i tematycznie pasowało do mojej koncepcji. Wymyśliłam bowiem jesienne pudełeczko, miało jednocześnie lecieć na wyzwanie na blogu Enitana ale nie zdąrzyłam- wiadomo, że nie zawale teraz snu bo gdzieś jest jakiś konkurs. Prawde powiedziawszy nie zrealizowałam nawet bonu za poprzednią wygraną przez brak czasu na przeglądnięcie zapasów paskowych i wybór zamówienia więc odpuściłam tym razem.




Męczyłam ten temat od pierwszego tygodnia od ogłoszenia koloru a skończyłam dopiero wczoraj mimo, że rozmiar pudełka nie jest jakiś powalający- rozmiar standardowej szerokiej taśmy klejącej bo to właśnie z tej kartonowej rolki zrobiłam pudełeczko. Dno oraz pokrywka zrobiona jest z okładki brulionu jeszcze z czasów szkolnych- dacie wiarę, że trzymałam ją 10 lat bo okładka mi się spodobała hahah. Niby nic specjalnego ale jak widać już wtedy gromadziłam rzeczy "bo przyda-sie", to chyba choroba :D Odcięłam tą okładzinę z brulionu ostrym nożykiem i okleiłam środek by był weselszy. Bok rolki ozdobiłam plecionką z pasków do quillingu w kolorze czekoladowym ale tym razem wplotłam w nią pomarańczowe dodatki. Cztery paski osnowy zmieniłam na pomarańczowe stąd na górze i na dole są pomarańczowe paseczki a środek stanowi ozdoba z krzyżyków które robiłam na bierząco dokładając odpowiednie kawałki przy przeplataniu. Żeby nie było mało czekolady spód pudełka na zewnątrz pomalowałam na czekoladowo, tak samo jak pokrywę w środku. Nie miałam wystarczającej ilości farby na środek pudełka i to był też drugi powód użycia tej różowo-fioletowej okładziny z brulionu. Pokrywkę ozdobiłam podobnie jak samo pudełko plecionką z pasków- na rancie mamy ten sam motyw co na boku pudełka a wierzch to już sama czekolada bo ozdobę miały stanowić jesienne skarby natury wykonane quillingiem. Mamy tu liść dębu oraz żołędzie, kasztana oraz jarzębinę z liśćmi. Mam nadzieję, że ilość czekolady w tej czekoladzie wystarczy by zaliczyć listopadowy kolorek.







Czekoladę uwielbiam- uwielbiam ją jeść, uwielbiam jej zapach (czekolady a nie jakiś chemiczny aromat) i sam kolor też może być np w ubiorze.


Czas na mnie, z chęcią bym z Wami została ale nikt za mnie do pracy nie pojedzie... Ostatnie dwie soboty też odpadły mi na blogi i inne przyjemności bo byłam w pracy. Nie będę obiecywać że Was poodwiedzam bo nie wiem czy spełnie obietnicę a pisanie fantazji nie leży w mojej naturze. Wiedzcie jednak, że kiedy mogę wpadam chociażby na chwilę przeglądnąć blogi i zobaczyć co u Was i stale o Was myślę :) Dziękuję Wam, że mimo mojej absencji wciąż do mnie zaglądacie i ślecie ciepłe słowa. Do usłyszenia, buziaki :)

niedziela, 15 listopada 2015

Wyniki candy

Witajcie kochani!


Połowa miesiąca za nami a wyników candy w dalszym ciągu nie było, wybaczcie mi tą obsuwkę czasową. Miały być tydzień temu ale całą sobotę przespałam po nocce a w niedziele byłam do niczego. Nie będę jednak wchodzić w dalsze szczegóły i przejdę lepiej do tematu.



Przygotowałam sobie listę zgodnie z zamieszczonymi komentarzami wyrażającymi chęć udziału w zabawie a następnie oznaczyłam kropeczką osoby z dodatkowym losem. Następnie zrobiłam sobie paseczki z numerkami chętnych oraz dodatkowymi głosami i je wycięłam. Miałam taki pomysł by Was zwinąć quillingowo bo to w końcu candy quillingowe :) Jak widać wykonałam swoją wizję, każdy pasek zwinęłam i lekko skleiłam zostawiając margines na odwinięcie. Z kupeczki wylosowałam sobie pięć ruloników biorących udział w dalszym losowaniu- dlaczego? bo tak sobie wymyśliłam a co, zawsze to coś innego.






Z pięciu wybrałam zwycięski los i odwinęłam go a na paseczku zobaczyłam numerek 22 co oznacza że zwyciężczynią jest Beatka znana jako Ranya. Gratuluję i proszę o kontakt mailowy- wiadomo: dane, wybór nagród oraz jakieś szczegóły jak je ozdobić. Oczywiście proszę też o czas na wykonanie paczuszki, może mi to aktualnie zająć trochę czasu :/




Chętnie nagrodziłabym więcej osób ale nie jestem w stanie, niestety.


Ostatnio często zastanawiam się czy trzymanie bloga ma sens podczas gdy jestem na nim bardziej gościem niż prowadzącą ehhh. Czas na mnie, nie będę smęcić... Zamiast tego pójdę coś podziałać w czekoladce bo niedzielne leniuchowanie nieubłagalnie kurczy się... Mam nadzieję, że miło spędziłyście weekend i że nadchodzący tydzień będzie równie przyjemny. Pozdrawiam ciepło :))

czwartek, 5 listopada 2015

Prezenty, prezenciki

Czołem kochani!


Wpadłam na chwilkę przed pracą pochwalić się prezentami i oficjalnie podziękować dziewczynkom za wspaniałą niespodziankę. Powodem były moje urodziny. Pierwsze prezenty dotarły od Danusi i Lidzi ale z racji że byłam w pracy a Mama na cmentarzu nie miał ich kto odebrać. Po powrocie do domu była już północ więc mogłam jedynie sprawdzić w sieci skąd przyszły ale to wszystko wyjaśniało :) W dniu urodzin poszłam po nie na pocztę i zamiast dwóch przyniosłam trzy paczki bo doszła też ta od Ani. Listonosz przyniósł mi też do domu kartkę od Wiki. Przy okazji dostałam też kartkę i zakładkę od Eli za złapany licznik. Oto co dostałam:



Danusia przysłała mi piękny świecznik z zimną porcelanką- dobrze wie, że uwielbiam świeczniki więc prezent trafiony w dychę. Do tego tajemnicza czerwona torebeczka która kryła śliczne bransoletki spod Danusiowych łapek- wszystkie są swietne i bardzo ładne ale moje serce podbiła ta fioletowo-czarna którą uwielbiam. Do tego oczywiście coś słodkiego, garść przydaśków oraz piękna karteczka. Kochana bardzo Ci dziękuję za fantastyczny prezent i za pamięć :)






Od Lidzi przyszło fantastyczne pudełko. Jak się okazało jest po lodach które Lidzia zjadła niestety hahah ale z drugiej strony ja mam śliczne pudełko a Lidzia kalorie- to chyba dobry układ :)) Do tego było coś słodkiego, przydasie i rewelacyjna karteczka ze słodkim misiem i prezentami. Kochana bardzo Ci dziękuję za przemiłą niespodziankę i pamięć :)






Od Ani przyszedł do mnie sok jabłkowy haha a w środku kostki lodu- do drinka :)) Oczywiście żartuję (wybacz Aniu) to tylko pudełko i ochrona cennej zawartości czyli przepięknego pudełeczka wykonanego krzyżykami, serduszka które kryło przydasie, torebki z papierami i wycinankami, uroczych tealightów, czekoladki oraz rewelacyjnej karteczki- Ania pisała i siebie że nie znalazła wzory na ważkę ale nie jest mi z tego powodu żal bo motyl jest prześliczny. Kochana bardzo Ci dziękuję za pamięć oraz piękne prezenty :)








Od Wiki przyszła do mnie piękna karteczka oraz uroczy rysunek od Jej córki. Bardzo dziękuję kochana, całusy dla Was :)



Od Eli przyszła karteczka i zakładka ze znakiem zodiaku za złapany licznik. Od zawsze podziwiałam pergaminki i w końcu mogę cieszyć nimi oczy nie tylko wirtualnie. Bardzo dziękuję ;)




Moja przyjaciółka wymyśliła kino z okazji urodzin i zabrała mnie na Hotel transylwania 2. Obie uwielbiamy pierwszą część więc czekałyśmy na kontynuację i udało nam się wygospodarować w końcu czas na kino. Potem była jeszcze pizza i pogaduchy. Obie mamy teraz mało czasu na spotkania... Dziękuję kochana :*



Dziękuję też wszystkim za życzenia oraz zabawę ze mną w rozdawajce. Wybaczcie brak wyników ale dopiero w weekend będę miała do tego głowę.


Post miał pojawić się wieczorem ale tak wyszło że dopiero teraz go dokończyłam. Szybkie śniadanie i idę do łóżka o którym marzę od kilku godzin. Buziaki i uściski :))

wtorek, 27 października 2015

Śliwki z lawendą

Witajcie moi drodzy!


Udało się! Udało się zrobić coś na październikową śliwkę. Biedna Stefania niestety i tym razem nie dostanie ode mnie kąska ale Stefek nie musi się odchudzać (jeszcze) więc podam mu dziś na tacy taką oto przystawkę- chciałam zrobić danie główne ale z braku czasu powstał tylko malutką zakąskę hahah. Wszystko to oczywiście na Cykliczną zabawę kolorami u Danusi. Tym razem tematem były śliwki.



Śliwek u mnie nie będzie, będzie natomiast lawenda. Zrobiłam lawendową miniaturkę. Wysokość jej to +/- 9cm a serokość 5cm. Zrobiona ze 108 krążków ciemno-fioletowych, 24 krążków jasno-fioletowych, 36 krążków brązowych na ziemię oraz nie wiem jakiej ilości zielonych i ciemno-filetowych na roślinę. Krzaczek zrobiony jest z gałązek które świetnie sprawdzają się jako gałązki choinkowe ale i na krzaczek się nadały. Sklejałam po 3 gałązki i 1 łodyżkę na kwiatek a potem łączyłam ze sobą by powstała bujna roślinka. Na łodyżki naklejałam malutkie ruloniki z 1/16 paska o długości A4 tak by powstały pojedyncze kwiatki lawendy. Całość prezentuje się tak:




Jest jeszcze jedna rzecz, roślina nie tylko wygląda ale i pachnie jak lawenda. Mam trochę suszu od ciotki i zrobiłam z niego podusie na wymiar doniczki w której rośnie lawenda. Nie możecie tego poczuć ale wierzcie mi na słowo pachnie i cieszy oko jak prawdziwa lawenda. Będzie mi przypominać zapach lata w tą zimnicę i pluchę.



Kolor fioletowy a tum bardziej ciemniejsze odcienie uwielbiam, jest to jeden z ulubionych kolorów. Mam go w garderobie bo świetnie komponuje się z czarnym, mam go na ścianach w pokoju i lubię z nim pracować choć fotografowanie go to męka, dzisiejsze fotki to masakra


Chętnie bym z Wami została ale muszę uciekać do pracy. Dodam jeszcze że tylko dziś i jutro można zapisać się do mojego candy- tutaj.Mam nadzieję że nocą będe miała chwilę by zobaczyć co u Was. Buziaki:)