sobota, 31 stycznia 2015

Jak zawsze spóźniona czyli niebieska praca

Witajcie kochani!


Nieco później niż zamiarowałam ale jestem i dołączam do pań w niebieskim (panów w tej setce chyba brak, nie?) w zabawie u Danusi http://danutka38.blogspot.de/2015/01/cykliczne-kolorki-u-danutki-styczen.html. Miało być wczoraj ale jak przyszłam z pracy o 19 to nie miałam siły na nic, akurat tak mi wypadło że byłam dłużej niż zwykle. Jak zawsze na szarym końcu a później mało kto wchodzi bo wszyscy zajęci kolorem z nowego miesiąca (nie żebym jęczała, Aneczka zaraz mnie opierniczy, że trzeba było szybciej dać prace a nie :D kochana nie bierz sobie tego do serca to w formie żartu odnośnie posta z przeszłości :)) ). Chyba już tak mam, że jak termin zagląda mi przez ramie to lepiej mi się pracuje, mobilizuję się bardziej czy coś :)



Styczniowym kolorem jest niebieski. Zrobiłam już co nieco w tej barwie ale nie mogę powiedzieć, że jest to mój ulubiony robótkowy kolor. Przez pierwsze 20 dni od ogłoszenia koloru miałam w głowie pustkę (większą niż zwykle przy cyklicznych kolorach ahahah). Myślałam i myślałam i nic, w przerwach między myśleniem myślałam dalej i jak coś przyszło mi do głowy to szybko rezygnowałam, bo to co przyszło mi do głowy nie było tym "czymś". Nie mam w zwyczaju robić pracy byle odhaczyć udział i dobra. Można to określić słowami "Na początku był chaos..." bo katuje się pomysłami dopóki nie trafię na ten "jedyny" pomysł. Po 20-tym do głowy wpadł mi pomysł na szkatułkę. Podpatrzone w przyrodzie i skopiowane przeze mnie :) Szkatułka składa się z pojemniczka i oddzielnej przykrywki. Całość choć niepozorna i dosyć mała: 9,5cmx6cm i wysokość 5,5cm (bez kwiatka) zrobiona jest z 502! krążków, każdy z jednego paska 3mmx297mm. Spooro skręcania. Listki grzybienia są zrobione z dwóch części- każde półkole z 3 pasków czyli w sumie jeden liść to 6 pasków. Kwiat zrobiony jest z 3 warstw płatków, każda po 6 płatków, najmniejszy płatek z dwóch pasków, średni z trzech a największy z czterech i w środku pręciki.






Ważka jest skręcona z róznych kawałków, nawet nie opisuję :)) To konkretna ważka- Oczobarwnica większa. Jest elementem oddzielnym bo szkatułka z kwiatkiem zawiera 4 kolory jak w regulaminie a ważka to już tylko dodatek- mam nadzieję, że Danusia nie nakrzyczy na mnie za to ale jakkby co jest usuwalny :)







Coś o niebieskim. Jest to kolor który lubię w naturze i w domu (może nie ściany, chyba że tapeta ale nie z jednolitym niebieskim tylko jakieś smugi czy coś- to tak). Ubrań posiadam niewiele w kolorze niebieskim i raczej ich nie noszę, wyjątkiem są jeansy- ciemno-granatowe jeansy to najukochańsze spodnie w mojej szafie. Dużo niebieskiego pojawia się wśród ważek więc nie mogę go nie lubić :) Czy lubie z nim pracować hmm raczej tak, jeśli sytuacja tego wymaga to nie mam z nim problemu.


Przypominam też o trwającym candy, zostały jeszcze 3 tygodnie jak ktoś się jeszcze nie zapisał a ma taką ochotę :)

 

MOJE PIERWSZE CANDY


Dzięki kochani że jesteście!!! Życzę Wam przyjemnego weekendu, jakiegoś odpoczynku, miłych spotkań- co tam Was uszczęśliwi :) ja może się wyśpię :D Ściskam cieplutko

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Bałwanek "Mrozek"

Hejunia :)


Zupełnie niespodziwanie wpadłam na krótkiego (dziś serio będzie krócej:) ) posta. Na blogu sklep-ewa.pl trwa wyzwanie bałwanowe. Muszę się streszczać bo to ostatnie godziny zgłaszania.


Tematem wyzwania jest praca z bałwanem z tym zastrzeżeniem, że musi być zrobiony samodzielnie czyli nie stemple, wycinanki, tekturki itp. tylko bałwan zrobiony od podstaw samodzielnie. Robiłam już bałwana od podstaw więc pomyślałam, że może warto zrobić towarzysza "Śnieżkowi" i wziąć udział w zabawie.



Powstał więc bałwanek "Mrozek". Powiecie że ześwirowałam nadając imiona przedmiotom ale co tam:)) Zrobiony jest podobnie jak poprzedni ale tym razem postawiłam na 100% quillingu- zarówno podstawka jak i bałwan są wykonane tą techniką. Wszystko od podstaw więc praca nadaje się na wyzwanie. By nie budzić domysłów czy to aby nie ten sam, "Mrozek" ma zielony szal, inny kapelinder, tym razem utrafiłam w marchewkowy kolor nosa lepiej niż poprzednio i ogólnie różni się od poprzedniego- ot magia rękodzieła, trudno zrobić dwie dokładnie takie same rzeczy. Zrobiłam też wspólną fotkę nowych znajomych :) Wydaje mi się, że wyszedł troche lepiej od "Śnieżka" ale to moje odczucie.






Bałwańca zgłaszam na wyzwanie na blogu http://blog-sklep-ewa.blogspot.de/2015/01/wyzwanie-33-snowman.html



Życzę Wam kochani miłego wieczora i całego tygodnia :) Do kiedyś tam (pewnie w okolicach ostatniego stycznia jak będe wysyłać na ostatnią chwilę niebieską pracę na zabawę u Danusi)

niedziela, 25 stycznia 2015

Ciężarówka quillingowa czyli ramka urodzinowa.

Witajcie niedzielnie!


Znalazłam chwilę między codziennymi sprawami a kleceniem niebieskiej pracy na "mały" pościk o ciężarówce. Pomyślicie prezent dla chłopaka i tu Was zaskoczę, bo dla dziewczyny hahaha :) Konkretnie dla mojej przyjaciółki kompletnie ześwirowanej na punkcie tych wielkich maszyn. Dobrałyśmy się, bo obie mamy nietypowe zainteresowania, które średnio u siebie rozumiemy ale taka jest przyjaźń- mimo, że każda nie łapie co jest ekscytującego w zainteresowaniu tej drugiej nie zwalczamy tego u siebie nawzajem. Ja mam ważki i choć Ona pewnie zastanawia się jak można latać kilka godzin (nierzadko w upale) za jakimiś owadami tylko po to, by zrobić zdjęcie- nie krytykuje tego. Ona ma swój świat ciężarówek i choć dla mnie to kupa metalu na kółkach i czasem się podśmiewam z tego, uważam że to hobby dobre jak każde inne a skoro daje jej to szczęście to czemu mam to zwalczać :) Planowałam to od trzech miesięcy, kiedy to powiedziała mi, że marzy Jej się by dostać w urodziny choć babeczkę ze świeczką. Może sądziła, że tego i tak nie zapamiętam ale tu się pomyliła dziewczyna. Była babeczka i choć nie obyło się bez falstartu (świeczka zgasła przez podmuch przy otwieraniu drzwi, na szczęście było ciemno i kazałam jej zamknąć drzwi i zapalałam jeszcze raz ahahahah) Zaskoczenie było ogromne a potem zobaczyła prezent i Jej mina była bezcenna :)



Dobra było wzruszająco, filozoficznie itp. ale pewnie zastanawiacie się "kiedy przejdzie w końcu do rzeczy" haha :) Przedmiotem dzisiejszego posta jak już pisałam jest ciężarówka, która jest przy okazji ramką. Zrobiłam ją quillingiem co raczej nie jest dziwne u mnie. Nie jest to zwykła ciężarówka- dla fanki musiała być szczegółowa a nie jak w dziecięcym elementarzu. Zawaliłam sobie telefon fotkami różnych ciężarówek, przeszukiwałam Jej profil na fb w poszukiwaniu inspiracji i zabrałam się do roboty. Zwijania było dużo, nie powiem ale udało się. Najpierw wykonałam naczepę na podstawie zdjęcia z albumu tak, by ramka pasowała do standardowych rozmiarów zdjęcia.



Potem przeszłam do formowania kabiny, było to wyzwanie dla niezwiązanego z tymi maszynami człowieka. Tu też jest okienko- ramka na facjatę. Moja przyjaciółka marzy o prawku na ciężarówki i spełnia swoje marzenie ale ja chciałam być szybsza- została kierowcą cięzarówki bez prawka :)) Na końcu dodałam dół i koła i połączyłam wszystko razem. Strasznie ciężko było razem sklecić to tak, by przypominało konkretną markę ciężarówek ale przyjaciółka zgadła co to jest przy drugiej próbie- jest to dla mnie sukces. Spód kółeczek podklejony jest tym samym papierem z których były robione kółeczka- nie chciałam by prześwitywał karton przez szpary. Jeśli idzie o naczepę i okno kabiny w miejscu zdjęć wklejone są plastikowe okienka- zdobyczny materiał, standardowa procedura "przyda się? przyda- do szafy" :))



Z tyłu jest dosyć gruby karton i podstawka wykonana techniką prób i błędów- wszystko musiało być sztywne by się nie wyginało po bokach i stabilne, bo przyjaciółka ma szurnięte futro (kota znaczy się) i bałam się, że ten wariat może to zwalać (dalej się boję) Klejone jest klejem na gorąco, choć nie wygląda super ekstra musiałam skleić to najmocniej jak mogłam, zresztą to i tak tył. Na koniec polakierowałam ramkę- na drugi raz najpierw zdjęcia zrobię, bo lakier odbijał światło a mnie szlag trafiał...



Zdjęcie w naczepie jest przerobione, bo "głupia ja" zapomniała je wyjąć do zdjęć a nie chciałam publikować wizerunku bez zgody. Odbicie lustrzane jednej połówki zdjęcia, trochę kombinowania i jest do zaakceptowania :) to jedyne zmiany graficzne pracy.


"Trochę" się rozpisałam, zresztą to u mnie normalne :E Żeby już Was nie męczyć na tym zakończę dzisiejszy post. Dzięki za odwiedziny i przemiłe komentarze. Do następnego, buziaki:)




Edytka: właśnie zobaczyłam że mój licznik przekroczył 30k odwiedzin, wynik może nie rekordowy jak na staż ale mimo wszystko strasznie się cieszę, że się powiększa- bez Was blogowanie nie miałoby sensu, dzieki :))

wtorek, 20 stycznia 2015

Ważkowe zakończenie sezonu 2014

Hej hej.


Kochani wybaczcie że Was znowu zaniedbuje, jestem beznadziejną obserwatorką za Co Was przepraszam bo Wy poświęcacie czas na moje gadulstwo. Ostatni i aktualny tydzień to wariactwo, dostałam zlecenia na różne kartki, w tym na 3 ślubne. Skończyłam je wczoraj o 4 w nocy bo dziś ma być odbiór "przed obiadem". Post publikuje tyko dzięki przebłysku geniuszu- razem z postem o wystawie zrobiłam wersję roboczą tego postu. Dodałam tylko parę zdań. Dopadła mnie też Jakaś choroba, konkretnie to rodzicielka mnie zaraziła... Wtorek to była tragedia, zombie chodzą szybciej i wyglądają lepiej niż ja wtedy...

Dziś dla odmiany nie będzie artystycznie. By dać odpoczynek oczom od moich prac pokażę Wam ostatnie ważki jakie dorwałam w sezonie 2014. Ostatnie są z października choć niektórzy jeszcze w listopadzie pokazywali zdjęcia żyjących. Ja niestety nie miałam czasu by latać za nimi w niesprzyjającej pogodzie i liczyć, że coś znajdę. Ostatni raz byłam w urodziny licząc na fruwającą niespodziankę iiiiii i musiałam obejść się smakiem....

Przedstawiane poniżej ważunie to głównie szablaki- razem z żagnicami to zwykle ostatnie latające jesienią ważki .  


Młody Szablak krwisty- ma jeszcze niewybarwione pterostigmy (te jasne pola na końcach skrzydeł), jego skrzydła są pięknie przejrzyste, nie nabrał jeszcze dojrzałych barw, nie uciekał tak chętnie jak dorosłe osobniki. Jest to przykład Szablaka czarnonogiego- mamy w Polsce takich 4 gatunki.


Tu mamy już dorosłego samca Szablaka krwistego, skąd nazwa chyba nie trzeba wspominać. Był bardzo odważny. Nie uciekał prawie wcale- jeśli już to siadał bardzo blisko a przy naszym bliższym spotkaniu nawet patrzył jakby zaciekawiony :)




Tu mamy ten sam gatunek tyle że samicę, spotkana kawałek dalej tego samego dnia jak wyżej


 To zdjęcie przedstawia parkę, samica nie jest już żółta jak ta wyżej. Ta samica jest o wiele starsza i nabrała bardziej pomarańczowo-czerwonej barwy.


Tu widzimy Szablaka zwyczajnego, samca dokładniej. To przykład Szablaka żółtonogiego- mamy w Polsce 5 gatunków takich Szablaków. Jak wskazuje nazwa grupy, od czarnonogich odróżniają je zółte lampasy na odnóżach.



Tu mamy samicę Szablaka zwyczajnego, ona też już zaczęła się wybarwiać na czerwono.


O wiele starsza samica



Tu zaś widzimy parkę tych Szablaków w akcji.


To również samiec Szablaka zwyczajnego. Co w nim takiego szczególnego, że dodałam drugiego samca? a no próbował mnie ugryźć, bestia jedna. Oczywiście nie są to ugryzienia bolesne ani tym bardziej jadowite- to takie słabe uszczypnięcie. Chłopakowi nie podobało się, że go złapałam (no i trudno się dziwić) ale chciałam zrobić zdjęcia boku, dalej dowiecie się dlaczego.


Samica tego samego gatunku, ma bardzo sfatygowane skrzydełka przez co słabiej latała i nie uciakała prawie wcale.



 I na koniec Szablak późny. To też szablak żółtonogi. Pamiętacie jak pisałam, że zdjęcie zwyczajnego chciałam zrobić z boku- właśnie nadszedł czas by wyjaśnić zagadkę. Te dwa Szablaki różnią się nieznacznymi szczegółami, najbardziej rzucający się w oczy to zółte pasy na tułowiu widziane z właśnie z boku.



 
Samica Szablaka późnego- ona też ma z boku takie żółte pasy.



 A na deser Żagnice. Niewiele ich sfotografowałam bo uciekają jak głupie.

Tu sama wylinka. Wg tego co skonsultowałam to wylinka Husarza ciemnego, niestety bez byłego lokatora w pobliżu. Innymi razy widywałam osobniki tego gatunku ale podobnie jak w przypadku większości wielkich ważek te też latają jak głupie i ciężko zrobić im zdjęcia. To oczywiście nie-niemożliwe ale mi się nie udało w tym sezonie. Może w tym roku :)


Żagnice jesienne. Spotakłam ich od groma. Nie zawsze jednak były chętne do współpracy. Kilka razy uciekały mi tuż przed zrobieniem zdjęcia. Innym razem samica która była kuszona przez samca (latał koło niej podkurczając i wywijając odwłok na znak, że jest gotowy do kopulacji a ona nic sobie z tego nie robiła hahaha) niestety brzeg był gęsto porośnięty trawami i innymi roślinami a wśród nich okropne pajęczyska np krzyżaki łąkowe brrrr. Próbowałam się przemóc, obejść je ale zaraz się okazywało że jest kolejny i kolejny no i zrezygnowałam z podchodzenia bliżej i robienia zdjęć.

 Te były zajęte sobą i udało mi się zrobić kilka fotek a potem poczuły się podglądane i odleciały połączone by spocząć w miejscu gdzie nie mogłam za nimi iść... skubane.




To już koniec kochani. Nowe ważki jeśli pogoda dopisze pokażą się na przełomie lutego i marca lub w marcu i będą to Straszki, które jako jedyne w Polsce zimują. Hibernują w suchej roślinności i nawet zimą potrafią latać pod warunkiem, że zrobi się bardzo ciepło i słonecznie jak na zimę. Normalnie jednak wychodzą wczesną wiosną a że luty u Nas ostatnio się ocieplił można je już spotkać nawet wtedy. Nie mogę się już doczekać :))


Dzięki za to że tu wpadacie i za ciepłe słowa pod moją szkatułką(nie sądziłam że aż tak się spodoba :) ) Dobrego dnia kochane :)) Ps. Darujcie mi wszelkiego rodzaju niedoróbki posta, nie mam za bardzo czasu by sprawdzić tekst w poszukiwaniu błędów. Buziaki!

Wystawa Rękodzieła- zdjęcia

Cześć, czołem.

Zgodnie z tym co pisałam przed świętami (kiedy to było...) wstawiam zdjęcia z wystawy rękodzieła na której byłam i wystawiałam także swoje prace. To świetny sposób zarówno na promocję regionu jak i samych artystów.

Żeby zbytnio nie przynudzać od razu przejdę do zdjęć bo będzie ich sporo. Zasiądźcie z kawą, herbatą czy czym tam chcecie (lub nie chcecie) i udajcie się ze mną do niedalekiej przeszłości :) Zdjęcia lepsze i gorsze ale dodaje wszystkie.








































Na koniec jeszcze raz ja (skoro wszystkie to wszystkie :) )


To by było na tyle jeśli chodzi o XV wystawę Rękodzieła i Twórczości ludowej mojego powiatu.

Dzięki za odwiedziny, ciepłe słowa i za to że jesteście.