Siema.
Ostatnio na dworze i naszych blogach gorąco za sprawą Danuśki (w sprawie zażaleń o upał też do Niej haha ;D)
Oj nie dała odetchnąć bo oprócz ognia zacisnęła mam pętlę, wróć krawat na szyi. Ja właśnie z tym krawatem. Byłam pewna, że odpuszczę ten krawat bo po pierwsze nie miałam w domu ani jednego a po drugie pomysłu totalnie brak. Będąc w mieście ościennym postanowiłam chociaż poszukać męską smycz i może pomysł się znajdzie. Obeszłam targ i gdy straciłam nadzieję miałam kierować się do lumpa. W końcu jednak znalazłam. Kosztował mnie aż jedną blachę. Jest trochę oszukany ale za zeta szkoda było nie wziąć. Oszukany bo nie trzeba go wiązać. Myślę jednak że to nie ma znaczenia w zabawie. Zainspirowałam się pomysłami z postu. Tam jest futeralik na telefon a ja zrobiłam wdzianko dla moich narzędzi quillingowych. Leżą ostatnio odłogiem więc można je ubrać i schować. Jest kieszonka na grzebień w którą wepchałam złożony na pół kartonik by igły nie wychodziły przez materiał a w większej kieszonce jest gumka podzielona na 4 "oczka" dla moich nawijaków. Mały krawat z końcówki przykleiłam do klapy by futerał miał krawat haha. Miejsce szycia w małej kieszonce zasłoniłam żółtą popsikaną żółtą mgiełką tasiemką. Gumkę trochę widać z tyłu i gdzieniegdzie widać klej ale mało się tym przejmuję bo i tak będzie schowany. Jest ognisty więc mogę dodać do dwóch zabaw.
Nie jestem pewna czy wszystko spełniłam, banerek bombardowania dodam w nocy bo właśnie dojeżdżam do pracy i czas się kończy. Tymczasem uciekam i pozdrawiam serdecznie ;*
Nie jestem pewna czy wszystko spełniłam, banerek bombardowania dodam w nocy bo właśnie dojeżdżam do pracy i czas się kończy. Tymczasem uciekam i pozdrawiam serdecznie ;*