czwartek, 27 listopada 2014

środa, 26 listopada 2014

Jesienna biżuteria nr 2- dębowy naszyjnik

Witajcie moi mili!


Chciałabym przedstawić Wam dziś jesienny naszyjnik, który wykonałam na wyzwanie quillingowe na blogu firmy Enitan, tak jak poprzednio pokazywane szyszki. Tematem jest jesienna biżuteria. Natalia, która prowadzi aktualnie Ich bloga zrobiła jako swoją inspirację liść klonu. Nie chciałam powtarzać tego pomysłu zatem ja zrobiłam liść dębu :D Przyozdobiłam go dodatkowo żołędziami wykonanymi oczywiście quillingiem. Zrobiony został ze skręconych razem pasków beżowych i żółtych, które dominują jak widać . Nie chciałam robić szarego liścia jakie teraz się widuje, wolałam ładny i żółciutki z początku jesieni. Po skończeniu liścia dodałam gąbeczką brązowe akcenty, by ta żółć nie była "taka żółta" i jednolita- w końcu liście przebarwiają się nierównomiernie. Gdy farba wyschła pokryłam liścia bezbarwnym lakierem z obu stron i zostawiłam do wyschnięcia. Zrobiłam następnie żołędzie z beżowych i brązowych pasków. Nie jest to coś nowego u mnie, podobne robiłam do jesiennego świecznika. Z brązowych pasków poskręcałam szypułki, połączyłam je razem ze sobą i z żołedziami a następnie polakierowałam tak jak liścia. Gdy wszystko było suche połączyłam liścia z żołędziami a z końcówki szypułki utworzyłam zawieszkę. Następnie miejsce łączenia skleiłam i polakierowałam. Powiesiłam go na sznureczku z jakiegoś starego naszyjnika. Po obu stronach dodałam po dwa "koraliki" zrobione z żółtych pasków i tak samo wybrudzonych brązową farbą jak liść. Powstały prez zwinięcie i wyciśnięcie krążka za pomocą długopisu- główka obudowy zapewniała jednakowe ukształtowanie połówek koralików. Następnie połówki zabezpieczyłam od środka klejem i połączyłam ze sobą. Tak się prezentuje:





Dla porównania zdjęcia na białym.




A tu przedstawiam moją pluszową pomocniczkę. Skąd ten pomysł zapytacie. No cóż jakoś trzeba sobie radzić w przypadku braku dobrego światła. W kuchni mam najjaśniej, bo oświetlana jest lampą jarzeniową. Pozostawał jeszcze problem gdzie powiesić naszyjnik, by był pod lampą i jednocześnie mieć dobre tło. Padło na lodówkę, której strzeże miś z sagi. Ma w łapkach magnesy i dobrze sprawdzał się jako trzymacz zarówno naszyjnika jak i czernej kartki robiącej za tło. Sama lodówka za bardzo odbijała światło a biała kartka z kolei za bardzo przyciemniała kolory naszyjnika. Mogłabym próbować sił w zabawie Danutki na wymyślne fotografowanie ale nie zrobiłam zdjęcia czegoś czerwonego i mam też dziwniejsze pomysły hahaha.




Zgłaszam na wyzwanie w:



Na koniec wspomnę o jeszcze innej sprawie. W sklepie Enitanu trwa przecena niektórych zestawów początkowych i podstawowych pasków. Ceny na prawde ładnie poszły w dół, opakowania pasków tańsze o złotówkę. Nie mogłam nie skorzystać :)) Na swoich zakupach zaoszczędziłam ponad 23zł, więc nieźle. Tak się prezentują zakupy z Enitanu wraz z formą do wytłaczania półkul ze Świata koralików (nawiasem mówiąc tam też trwa przecena produktów o której dowiedziałam się z facebookowej grupy quillingowców.) Forma kosztowała przed przeceną 13,50zł a po przecenie 9,45zł więc i tu opłacało się szybko zaplanować zakupy. Każdy kto korzysta z tych sklepów lub przymierza się do techniki quilling ma szanse na tańsze zakupy przydasiowe, polecam!




Jak widzicie sporo ich kupiłam i musiałam wyeksmitować swoje paski do większego pudełka. Dotychczas miałam ładne mniejsze pudełko które świetnie pełniło swoją rolę mimo, że te dłuższe opakowania pasków leżały osobno wraz z papierkami ozdobnymi do kartek. Teraz mieszkają wszystkie razem z formą i wzornikiem w pudle po gorzale... Przydałoby się je jakoś ładnie "wyedytować", bo ktoś jakby zobaczył pomyślałby pewnie, że trzymam zaopatrzenie przy fotelu haha :D




Dobra nie męczę Was już gadulstwem. Pozdrawiam ciepło i serdecznie moich stałych bywalców a także nowych turystów haha, buźka:)

poniedziałek, 24 listopada 2014

Z okazji narodzin

Cześć kochani.


Przychodzę dziś do Was z kartką zrobioną z okazji narodzin dziecka. Maluszka urodziła moja znajoma. Koncepcja od początku do końca była taka jak tu widzicie czyli kartka- body.


Kiedyś widziałam taką kartkę na jakimś blogu, no może raczej podobną, bo tamta miała nogawki i szeroki "brzuszek". Była świetna ale pomyślałam, że tamta byłaby lepsza dla malucha na któreś urodziny a nie dla noworodka jak w moim przypadku. Ściągnęłam więc obrazek body z sieci, odpowiednio go obrobiłam i wydrukowałam jako szablon a potem przerysowałam na gruby papier dwa razy- jednej dodałam zakładkę na zapinanie body. Następnie za pomocą tego samego szablonu wycięłam papier ozdobny i nakleiłam go na bazy body i sprasowałam żelazkiem. Bazy leżały noc pod obciążeniem gdzie stygły i prostowały się. Ze skrawków ozdobnego papieru i skrawków grubego papieru wycięłam szelki i tak samo sprasowałam żelazkiem. Na drugi dzień skleiłam obie bazy razem za pomocą szelek. Dodałam guziki gdzie trzeba i zaczęłam ozdabianie quillingiem, scrapkami, półperełkami, serwetką, digi stemplami i wstążeczką (nie była na początku w planie ale pomyślałam o maskowaniu dystansów i wstążeczka była najlepszym pomysłem). Najbardziej obawiałam się co zrobię jak druga przyjaciółka nie dostanie zdjęcia małej mmsem... Był teoretycznie pomysł z usg ale wolałam fotkę maleńkiej. Koniec końców do szpitala jechałam z klejem, nożyczkami, długopisem i pamięcią na której była fotka hahahah. Zdjęcie drukowałam kilkanaście minut przed wizytą w firmie drukarskiej na papierze do zdjęć, którego w domu nie posiadam. Pod szpitalem wycinałam i wklejałam zdjęcie i dopisywałam datę :) Zdjęcia kartki robiłam w domu jeszcze przed wizytą stąd karteczka "przymiarka" zamiast fotki małej. Ogólnie jak widać dzieje się sporo, może stwierdzicie że za dużo ale ciągle było mi jakoś pusto. Prosty styl jest ładny, podoba mi się ale jak przychodzi co do czego to dla mnie zawsze jest czegoś za mało... Oczwiście nie był to jedyny prezent :) Kartka bardzo się spodobała a ja miałam radochę bo to był mój pierwszy taki projekt. Fotka Zosi za pozwoleniem mamy, nazwisko zostało wymazane bo tak uzgodniłyśmy.








Na dziś to wszystko, mam do pokazania jeszcze jedną odsłonę jesiennej biżuterii ale to za dzień lub dwa. Zaczęłam też powoli robić świąteczno-zimowe rzeczy, przyszedł i na mnie czas... Dziękuję za odwiedziny i komentarze, są dla mnie podporą i radością. Pozdrawiam Was ciepło i serdecznie i życzę miłego tygodnia choć pogoda nie rozpieszcza ostatnio. Oby do wiosny!!! buziaki :*

czwartek, 20 listopada 2014

kolczyki- szyszki czyli jesienna biżuteria wykonana quillingiem

Witajcie!

Jeśli zastanawiacie się co się stało, że w ostatnich dniach publikowałam dosyć sporo (jak na mnie) postów to muszę Wam powiedzieć, że sama jestem zdziwiona.

Na blogu firmy Enitan pojawiło się nowe wyzwanie. Tytuł nie jest "od czapy", chodzi w tym wyzwaniu właśnie o jesienną biżuterię wykonaną quillingiem. Ja wymyśliłam sobie właśnie kolczyki szyszki. Każda łuska szyszki zrobiona z jednego paska brązowego 2mm x 297mm (wyglądają grubiej przez makro).

Do rzeczy, wyglądają tak:


Tu udało mi się uchwycić dobry kolor, inne zdjęcia są dupne jeśli chodzi o kolor bo pogoda jest dupna i takie wychodzą po prostu.














Zgłaszam na wyzwanie w:



Zdjęć sporo bo nie wiedziałam które wybrać jako "te jedyne" a zrobiłam ich ze 100, tak samo hiacynta...

Czy wyglądają jak szyszki i czy są ciekawe pozostawiam Wam do oceny. 

Dzięki za wszystkie miłe i ciepłe słowa, teraz czas na odzew z mojej strony więc uciekam. Pozdrawiam ciepło :)

p.s. Zdarzył się cud niesłychany- napisałam krótkiego posta... hah


wtorek, 18 listopada 2014

Cykliczne kolory i moje humory

Witajcie!

Nie mam siły na bardzo długie posty choć kto wie, może pisanie poprawi mi humor. Ostatnie dni były przyjemne i piękne ale wszytko to już historia i została tylko ciemność... Wiadomo jak brak słońca działa na człowieka no i właśnie mnie też dopadła ta beznadzieja...

U Danutki trwa Złoty miesiąc. Wszędzie symbole nadchodzących świąt których nie lubię, bo dawno temu straciły swoją magię... Taaa nasuwa się pytanie czy ja w ogóle coś lubię... Jasne że i ja coś robię na święta ale nie chcę jeszcze tego publikować. Zrobiłam coś nieświątecznego, na jesienne smutki czyli wiosenny kwiat.


Hiacynt- bo o nim mowa, stoi w doniczce wykonanej quillingiem z białych pasków, które pomalowałam na złoto. Wielkością przypomina filiżankę. Skręcona z 90 pasków standardowych rozmiarów- jeszcze nigdy nie kręciłam tak dużego krążka- do 50 pasków jest ok ale im dalej tym ręka bardziej boli i ciężej się skręca. Nie lubię błyszczącego złota, więc ubrudziłam suchą już złotą doniczkę czarną farbą (pędzel w farbie, mocno wytarty w ręczniczek) Takie wydanie podoba mi się bardziej. W środku jest kamień przykryty gąbką florystyczną. Gąbkę przykleiłam, pokryłam klejem wierzch i pomalowałam na czarno. Tu z kolei czarny ubrudziłam złotym- imituje ziemię z błyszczącym piaseczkiem. Na środku jest "coś" co imituje wystającą część cebuli hiacynta, wykonana z czarnych pasków. Łodyga zrobiona z eleastycznej pianki pomalowanej na śliwkowy kolor, w środku gruby drut (by wbić w piankę i by całość stała stabilnie). Kwiatki zrobione są quillingiem: każdy kwiatek z 6 płatków, każdy płatek z jednego paska standardowej długości i szerokości 2mm. Zrobiłam je na kawałkach drucika i tak wbijałam w piankę. Liście zrobione na grzebieniu. Tu takie małe wytłumaczenie. Wydaje się, że jest go dużo ale to tylko złudzenie- liście są mocno ażurowe i w sumie wykonane z 1/4 zielonej kartki A4 a tymczasem część kwitnąca kwiatka z 2 fioletowych kartek A4. To tak w ramach usprawiedliwienia. Dodałam też dwa złote kamienie i fioletowo-złotego motylka by było więcej akcentów w tych kolorach (są wyciągalne w razie takiej chęci) Najwyżej nasza szefowa pośle mnie w diabły z tą pracą.







Danusia pisała o lataniu i kombinowaniu ze zdjęciami, u mnie było tak samo, cholerna pogoda... Zrobiła nawet konkurs ale moje konstrukcie nie są sfotografowane i nie spełniam wymogów, innym razem może się pokuszę.

To tyle. Podziwiajcie, piszcie, krytykujcie: każda aktywnośc dobra. Pozdrawiam i życzę Wam (i sobie) lepszej aury. Buziaki.

Zapomniałabym o wymogach zabawy. Nie lubię złotego (przydałoby się napisać dla odmiany, że coś lubię...). Głownie dlatego, że nie lubię biżuterii. Odstępstwami są pieszczochy, bransoletki makramowe itp. Mam złoty łancuszek i kolczyki od komuni, nie nosiłam obu rzeczy chyba z 15 lat oraz złoty pierścionek na 18 urodziny- moja chrzestna myślała, że będzie fajna jak kupi mi pierścionek wiedząc, że nie lubię takiej biżuterii (powiecie może, że to ładny prezent, na całe życie itp ale to śmieszne kupować coś nieprzydatnego co teraz leży niepotrzebne i niechciane). Żeby było śmieszniej z kolczyków tylko te złote nie szkodzą mi- srebrne i metalowe sprawiają, że bolą i ropieją mi uszy a złote tylko jak zakładam po długim nienoszeniu, teraz praktycznie wcale nie zakładam kolczyków. Złotych ubrań nie mam, złote kosmetyki- lakiery do paznokci. Jako ozdoba domu, może od świeta na choince a tak to niebardzo. No dobra, miało być krótko a wyszło jak widać. Więcej nie marudzę, jeszcze się zarazicie. Do następnego.

sobota, 15 listopada 2014

Barwinka

Witajcie kochani.


Pamiętacie jak kiedyś na wyzwanie quillingowe robiłam dzwoneczka? Jak nie to tutaj możecie zobaczyć o co chodziło lub po prostu niżej w kolażu. Znalazłam ostatnio kilka ciekawych wyzwań i pomyślałam, że wezmę udział. Jako że lubię filmy animowane w tym bajkę o przygodach cynki Dzwoneczka, na widok wyzwania magicznego i bajkowego pomyślałam, że jak nic coś wykombinuję. Do tego doszło wyzwanie "śnieżynka" i już byłam pewna co zrobię. W przedostatnim filmie o Dzwoneczku, wróżka dowiaduje się że ma siostrę bliźniaczkę- Barwinkę. Rozdzieliły się podczas podróży do Nibylandii i nie wiedziały o swoim istnieniu aż do teraz. Problem w tym, że Dzwoneczek mieszka w ciepłym klimacie a Barwinka w zimnym i żadna z nich nie może przebywać długo na terenie tej drugiej bez szkody dla zdrowia. W bajce jak to zwykle bywa wszystko kończy się happy endem- wróżki mimo przeciwności losu spotykają się, dochodzi prawie do tragedii i to trzykrotnie ale zawsze pomysłowa cynka coś wymyśla i ratuje sytuacje. Chyba dlatego tak lubie filmy animowane, tu wszystko jest możliwe i zawsze jest miłe zakończenie. Życie to już nie bajka... Mój dzwoneczek był dotychczas samotny więc jej dorobiłam siostrę z bajki :)


Oto Barwinka! Stoi na śnieżynce bo to wróżka zimowa a do tego śnieżynka zapewnia stabilizację. W rękach i przy nodze też ma mniejsze śnieżynki żeby temat trzeciego wyzwania był bardziej widoczny no i pasuje jak ulał do Barwinki.









Tu razem z siostrą. Trudno było zrobić takie same i równej wysokości figurki gdyż nie pamiętałam z ilu pasków robiłam poszczególne elementy. Na szczęście wyszło prawie dobrze. Dzwoneczek jest troche mniejszy bo stoi na niższej podstawcę którą muszę poprawić. Barwinka ma trochę bardziej podniesioną głowę i inną fryzurę stąd różnice w wysokości oczu, reszta trochę się wyrówna jak zmienię podstawkę Dzwoneczka.



Barwinkę zgłaszam na wyzwania:



Craft style, wyzwanie magiczne



Galeria Rea, wyzwanie jak z bajki


Projekt wagi ciężkiej, śnieżynka


Nie myślcie że zapomniałam o cyklicznych kolorach w wirze wyzwań. Mam gotową pracę, która czeka na zdjęcia i swój czas. Terminy wyzwań były po prostu bliższe stąd miś i Barwinka poszli pierwsi :))


Kochani bardzo dziękuję za te wszystkie przemiłe słowa jakie mi tu zostawiacie, tym bardziej jest mi przykro, że nie odwiedzam Was tak często jak bym tego chciała. Życzę Wam miłej niedzieli :* Trzymajcie się ciepło

czwartek, 13 listopada 2014

Jestem sobie mały miś...

...gruby miś, znam się z dziećmi nie od dziś :) Cześć, czołem.

Dziś będzie o misiu. Może mój nie jest uszatkiem w 100%, bo nie ma oklapniętego uszka ale spodobał mi się taki tytuł :)




Znalazłam dzięki blogowi  Craft Zabawy kilka wyzwań które spodobały mi się. W jednym tematem był konkretnie miś, w drugim coś bajkowego a w trzecim coś miękkiego. Miś pasował idealnie do wszystkich 3 wyzwań. Robiłam go zaskakująco krótko, sama byłam w szoku :) Takie misie widziałam na jednym z zagranicznych blogów i na portalu stranamasterov. Nigdzie nie było kursu ale dla mnie to mały problem (nie ma to jak samochwałki hahah...) Kto wie, może sama taki kurs zrobię ?! Wróćmy do misia. Zrobiony jest z pasków o szerokości 1 cm, które pocięłam na milimetrowej szerokości (a czasem i mniej) frędzelki tak, by zostawał zawsze po długośc milimetr brzegu nieprzeciętego (by frędzelki się trzymały). Następnie skręcałam standardowo jak normalne paski igłą do quillingu. Po skręceniu i sklejeniu frędzelki trzeba rozcapierzyć, by były puchate.
Strasznie dupna robota bo oczy bolą od takiego nacinania a musiałam mieć ok 20 takich ponacinanych paseczków... Efekt jest jednak wart "zabawy" z tymi paskami. 

Miś siedzi sobie na "platformie" zrobionej z pociętych patyków do szaszłyków i sklejonych razem na spodniej części i polakierowany z obu stron. Do niej przykleiłam jakiegoś kwiatka (zrobiłam go z myślą o złotym temacie cyklicznych kolorków u Danutki a konkretnie złoto-fioletowym ale zmieniłam pomysł i został mi biedny, niepotrzebny kwiatek do którego dorobiłam tylko liście-podtawkę) oraz krzaczki. Zrobione są tą samą techniką co misiu. Miało być ich mniej ale misiek musi na czymś siedzieć, bo nie chciałam go przyklejać na stałe. 












Może się Wam spodoba, mi podoba się bardzo :)

Miśko leci na wyzwania w:







Na nic nie liczę ale zabawa w tworzenie była świetna i na pewno zrobię w przyszłości inne miśki:)

Przy okazji dodam, że jeśli jakaś praca Wam się podoba jestem gotowa umówić się na jakąś wymiankę np. za scrapki, wycinanki które są u mnie towarem deficytowym lub po prostu praca za pracę. Wszystko do dogadania mailowo. 

Na dziś to już koniec. Na dobranoc- dobry wieczór miś pluszowy śpiewa Wam :) hahaha. Nie dobra, jeszcze Was uśpię a klawiatura nie jest wygodną poduszką :) Lecę zobaczyć co u Was nowego.

Dzięki za wszystkie miłe słowa jakie u mnie zostawiacie, buziaki :)))