poniedziałek, 22 lutego 2016

Opowieść o jajku które spotkało cytrynę

Witajcie!


Co miesiąc nasze blogi wypełniają prace w jakimś konkretnym kolorze. Wszystko za sprawą naszej Danusi i Cyklicznych Kolorów. Tym razem zadanym kolorem jest cytrynowy. Do wyboru mamy trzy warianty i mimo, że od początku brałam za pewniaka połączenie żółto-czarne czas zweryfikował mój wybór. Wszystko co brałam pod uwagę było czaso- i praco- chłonne więc gdy luty obrał kurs ku końcowi uznałam, że lepiej będzie odpuścić i wybrać łatwiejszy wariant żółto-różowy. Dlaczego łatwiejszy? Ten wariant jest doskonały na kartkę wielkanocną którą mogłam zrobić przez weekend.



Moja kartka jest w formie jajka i jest rozkładana- łączenie jest na jednym z boków jajka. Na baze nakleiłam papier galerii Rae "Przyszła wiosna - W trzepocie motylich skrzydeł" . Jest to jeden z niewielu żółtych papierów w moich zbiorach- nie jest to kolor z którym lubię pracować. Po raz kolejny widzę jaki to błąd ograniczać się tylko do kolorów które lubię. W końcu nadchodzi czas gdy jest potrzebny taki arkusz a ja w panikę bo nie mam... Na szczęście tym razem był happy end. Ale wróćmy do kartki. Wymyśliłam, że żółtą część zapewni papier a różową część kompozycja kwiatowa. Na żółtym arkuszu z motylkami narysowałam jajko od szablonu-samoróby. Wybrałam taki fragment, by po przeciwnej stronie przyszłej kompozycji znajdowały się motylki. Jako że ciężko jest ładnie wyciąć taki nieprzyjazny kształt, krawędzie nie były idelanie gładkie. Postrzępiłam zarówno kolorowe jajko jak i bazę- nie jestem przekonana co do tego "ozdobienia" ale ciągle wydawało mi się, że te nierówności są widoczne... W niedziele wzięłam się za quilling. Kompozycję miałam mniej więcej zaplanowaną. Centralny kwiatek zrobiony jest na szpilkach- husking quilling, boczne natomiast to zwykłe proste kwiatki ze zgniecionych krążków. Użyłam trzech kolorów różowego by było ciekawiej. Do tego listki w pastelowym odcieniu zielonego oraz jasno różowe pręciki. Pręciki zdobią też środek centralnego kwiatka- są niby złote ale to w sumie żółty. Całość wieńczy napis w kształcie chorągiewki których brzegi lekko potuszowałam. I tyle, nie jest to praca jaką chciałam zaprezentować (wolę bardziej ambitne projekty) ale chciałam zrobić jakąś pracę jak co miesiąc a kartki to dobry wybór gdy czas się kurczy. Zdjęcia nie powalają ale o 16 po powrocie z pracy o lepszych nie było mowy.





Smak cytrynowy bardzo lubię, lubię zarówno cytrynowe wypieki jak i cukierki o smaku cytrusów. Latem uwielbiam pić wodę z sokiem cytrynowym i miętą. Herbaty z cytryną nie lubię za bardzo- wolę bez żadnych dodatków chyba że bierze mnie jakieś przeziębienie- wtedy robię mikstury na bazie herbaty, cytryny, miodu i imbiru. W szafie baaardzo trudno znaleźć u mnie ciuchy w tym kolorze, może postawmy sprawę jasno u mnie ciężko jest znaleźć ciuchy w większości kolorów bo nie lubię ubierać się jak tęcza. W naturze jest bardzo fajnym kolorem ale nie na mnie. W domu też nie posiadam sprzętów, akcesoriów i ozdób w tym kolorze bo do niczego u mnie nie pasują.


To chyba wszystko co powinnam napisać, najwyżej szefowa upomni mnie o jakiś punkt o którym zapomniałam. Od razu proszę o litość bo nie mam już siły wszystkiego sprawdzać, powieki same mi lecą. Wstawanie o 5 nie jest czymś co mój organizm dobrze znosi, ja z tych co bardzo lubią spać. Pozostaje mi podziękować za to że wciąż jesteście i życzyć wam dobrego tygodnia. Do usłyszenia, buziaki :))

sobota, 6 lutego 2016

Czarno- czerwony świecznik w nieco mrocznym stylu

Witajcie kochani!

Po uporaniu się z tygodniowymi zaległościami w domu i nie tylko znalazłam chwilę na krótkiego posta. Dziś będzie o świeczniku dla Beatki oraz innych różnościach które posłałam Jej w nagrodę za wygrane candy. Nie wszystko sfotografowałam więc zdjęcie całości prezentu pożyczę od Beatki. Paczkę pakowałam w sporym pośpiechu by zdążyć jeszcze na pocztę- wieczorem nie miałam jak spakować paczki a po powrocie z pracy zostało niewiele czasu stąd te braki.


Miśka już widziałyście bo był jednocześnie styczniową pracą na CK, przyszedł więc czas na drugi prezent który Beata sobie wybrała. Był nim świecznik wg swojego pomysłu. Beata wymyśliła świecznik z gwiazdami. Nie wiedziałąm jak ugryźć temat gwiazd, myślałam, myślałam i wymyśliłam po prostu świecznik gwiazdę. Jako że ulubionymi kolorami Beatki są czarny i czerwony wybrałam właśnie taką kombinację. Najpierw zrobiłam szkielet gwiazdy. Środek wycięłam żeby wsadzić tam miseczkę pod podgrzewacz (według pomysłu naszej Ilonki). Mogłam ją przykleić na szkielet ale wtedy byłaby za wysoko. Puste romby zaczęłam wypełniać elementami zrobionymi na grzebieniu do quillingu, zawijaskami itp. Najpierw na sucho ułożyłam jeden taki romb i zrobiłam zdjęcie (by w razie problemu z ułożeniem móc spojrzeć czy na pewno tak miało być) a następnie zaczęłam przyklejać. Gdy pierwszy romb był gotowy poszło z górki- już wiedziałam jakie kształty zrobić, z ilu pasków, jakiej wielkości. Środek dalej był jakiś pusty dlatego dorobiłam 6 kwiatków i przykleiłam je w miejscu łączeń rombów. Beatka robi wspaniałe medaliony które szalenie mi się podobają, pomyślalam że taki świecznik będzie miał "w sobie" coś z tych medalionów. Dodatkiem do paczki były serwetki których miałam więcej sztuk, trochę papieru do kartek oraz pare ukręconych dodatków do kartek. Było też coś słodkiego- oczywiście kokosowego :)





Ze świecznika jestem zadowolona (nie zawsze mi się to zdarza)- jest to także "mój styl" i nawet myślałam czy nie zrobić sobie czegoś w ten deseń ale to plany na bliższą lub dalszą przyszłość jak znajdę czas. Czasem czuję jakby życie toczyło się obok mnie bo na nic nie mam czasu a jak mam to marzę o łóżku ehhh. Żeby jednak nie smęcić po prostu podziękuję jak zawsze za Wasze miłe słowa i aktywność u mnie, życzę Wam miłej niedzieli. Buziaki :))