Witajcie moi mili!
Nawet nie wiecie jak się cieszę że mogę do Was wrócić choć na chwilę :) Nie znaczy to że remontu już koniec, na razie to półmetek ale teraz będzie lepiej z moją obecnością bo do remontu została kuchnia. Na czas remontu miałam rozłączony komputer a jego części były wszędzie- monitor w szafie bo płaski łatwo uszkodzić, jednostka w kącie, reszta gdzieś po meblach hahah. Nie było możliwości podłączyć choć na trochę. Laptop to dobra rzecz i w takich chwilach przydałby się ale ja lubię grać a stacjonarny jest do tego lepszy. Coś za coś. Bardziej aktywna byłam na fb bo z telefonu to dość wygodne nie to co blog. Tak czy inaczej przed weekendem wprowadziłam się z powrotem do pokoju, po kilkudniowym przesiedleniu na podłogę hahah :D Przy okazji całego składania sprzętu usunęłam z jednostki tonę kurzu i od razu przyspieszył :) Zaległości raczej nie zdołam nadrobić, wybaczcie. Na chwilę mogę odsapnąć i trochę bardziej zaczytać się w Wasze blogi a na przyszły weekend planowana jest powtórka z "rozrywki" (jeśli nic przy okazji się nie pozmienia). Fakt że miałam remont wcale nie wyłączył mnie z kręcenia, działałam dalej choć głównie nocą i krótko bo remont mimo wszytko męczył i myślałam więcej niż zwykle o regularnym spaniu. Wyniki moich zmagań "podczasremontowych" zobaczycie na dniach a tym razem staroć, jak widać po dacie zrobiony 2 miesiące temu.
Miałam na niego aż 1,5 dnia ale jakoś się udało. Box standardowej wielkości ozdobiony papierem "Poranna kawa" od Magicznej Kartki, do tego quilling- jak widać pojawił się nawet brzoskwiniowy kolor, jedyny taki w moich kupnych paskach... Dodałam też ozdoby z arkusza dodatków do zestawu "Wyspa motyli" również Magicznej Kartki. Miałam nie robić tortu tylko pudełko na pieniądzę więc jest takie skromne- nie było czasu na szaleństwa i zastanawienie się nad czymś innym. Po tej całej akcji stwierdziłam że jak nic muszę zrobić kwiatki do pudełka, właśnie na takie okazję gdy potrzebuję zrobić kartkę na już. Rezultat pokazywałam przy okazji folkowych pudełek. Przyznam szczerze że szybko porzuciłam robienie ich a części już nie mam- jak nic trzeba znów wrócić do tego pomysłu bo już się przydały takie gotowce ale o tym innym razem.
A teraz mój nowy pupil- Muchołówka. Kupiona w markecie przy okazji uzupełniania materiałów do remontu. Zawsze chciałam mieć jakąś mięsożerną roślinkę i tym razem udało mi się ją dostać. W zwykłych kwiaciarniach trudno o nie. Trzeba mieć albo wielkie szczęście i dobrze zaopatrzoną kwiaciarnie albo jechać do marketu budowlanego w którym są rośliny i też mieć szczęście. Najłatwiej zamówić przez internet. Myśląc o zakupie zawsze myślałam albo o Rosiczce albo Muchołówce albo Dzbaneczniku. Tymczasem takich roślin jest więcej o czym dowiedziałam się zdobywając wiedzę jak nie zaszkodzić mojej Muchołówce. Po zakupie wyglądała tak:
A tu już po usunięciu czarnych pułapek i ułożeniu pozostałych w mniej chaotyczny sposób- jedna pułapka dla przykładu zjadała drugą
Jak już wspominałam jest to roślina mięsożerna. W naturze żyje jedynie w Usa w Karolinie. Istnieje tylko jeden gatunek- Muchołówka amerykańska. Te dostępne w sklepach to odmiany sztucznie wyhodowane tzw. kultywary- jest ich sporo i różnią się np. kolorem pułapek. Jest to roślina bagienna co oznacza, że podłoże musi być stale mokre. Rośnie w torfie który podlewam co drugi dzień, chyba że jest gorąco i wynoszę ją na dwór na słońce- wtedy między podlewaniem dolewam jeszcze troszkę bo w słońcu szybciej wyparowuje a przesuszyć jej nie wolno w czasie lata (w czasie zimy też ale zimą podlewa się ją tylko ok. raz na tydzień). Podlewa się je przez podsiąkanie (od dołu) wodą destylowaną lub deszczówką- kranówka je zabija, nawet taka przegotowana i odstana nie jest zbyt dobra . Potrzebuje dużo słońca by dobrze się rozwijała a pułapki ładnie się wybarwiały- początkowo są całe zielone ale dzięki słońcu w środku robią się najpierw rumiane a potem malinowe. Jak się okazało moja muchołówka ma dwa młode odrosty, są malutkie a pułapki mają tylko po kilka milimetrów (te normalne mają ok. 2,5cm.) ale to chyba normalne. Roślina jest wieloletnia a zimę "przesypia", potrzebuje wtedy mniej wody oraz temperatury 0-10 C, może też rosnąć całą zimę ale jest wtedy marna a na wiosne ma trudniejszy start. Ja mam nieocieplany przedsionek i tam zostanie wyniesiona w październiku/listopadzie i zostanie tam do lutego/marca. Żywi się nie tylko muchami, zjada też inne owady podobnej wielkości czy np. pajączki. Komarów nie zjada bo to mała ofiara a koszt trawienia za duży dla rośliny. Ofiary wabi kolorem oraz wydzieliną do środka pułapki a gdy ten nieszczęśnik podrażni dwa z kilku włosków czuciowych zamyka się- chaps i mucha jest w więzieniu. Chodzi sobie w środku chcąc znaleźć wyjście ale roślina dostaje przez to dodatkowe bodźce, które powodują wydzielanie się soków trawiennych. Po kilkudziesięciu godzinach otwiera się by czychać na ofiarę ponownie. Ilość zamknięć takiej pułapki jest jednak ograniczona- po kilku razach przestaje i żółknie a potem czarnieje ale wyrastają nowe liście które je zastępują. Zdecydowanie wolę takie "inne" kwiatki haha. Prócz nowego nabytku mam też Kawę, Imbir z własnej hodowli którego zapomniałam pokazywać oraz Grapefruita z pestek które wsadziłam bo miałam resztkę ziemi i wolną doniczkę i wyrosło :)- wszystko tegoroczne. Ładne kwiatki hoduje moja mama, dla mnie takie są za nudne hahaha :D Najchętniej swoją kolekcję powiększyłabym o kolejne mięsożery ale o tym pomyślę już na wiosnę, jesień to nie jest zbyt szczęśliwa pora do kupna tych roślin.
Sory, tak bardzo chciałam wypisać wszystko, że wyszła powieść. Mam nadzieję że wytrzymałyście do końca a te "trochę" informacji o Muchołówce rozbudziło Waszą ciekawość. Widziałam że rozpoczęło się głosowanie na najlepsze blogi na Coricamo, dziękuję za głosy tym Ktosiom oraz zachęcam do głosowania niekoniecznie na mnie bo szans dla mnie nie ma ale są świetne blogi jak np. Anulki czy Danusi :) Dziękuję za Waszą obecność, buziaki :))
Świetny box, ale z największą przyjemnością poczytałam o muchołówce. Rewelacyjna roślinka.
OdpowiedzUsuńFascynująca jest ta muchołówka. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe inf o roślince, cudny boksik ;)
OdpowiedzUsuńŁo matko i córko Nati aleś się napisała o tej żarłocznej roślince... ale przyzynaja przeczytała wszystko z wielkim zaciekawieniem . Natura potrafi jednak zaskakiwać. Mam nadzieję że roslinka bedzie się u Ciebie miała dobrze , szkoda tylko że nie żre komarów :-)
OdpowiedzUsuńBoxik na szybciocha świetny , kwiatuszki perfekcyjne. A jak sie ma taki zapasik ozdóbek to zawsze cos można zmontować. Też lubię tak mieć :-)
Głosik już na Twoje papierki oddałam , dzięki za reklamę, ale ja to tam szaraczek jestem , największe szanse ma Danusia. A wybierasz się może na ten zjazd do Ustronia??
Buziaczki i szybkiego zakończenia remontu życzę
roślink cudna bardzo je lubię, jednak u mnie nie przetrwała długo, box piękny
OdpowiedzUsuńWracaj do nas, wracaj. Remontu nie zazdroszczę, bo to masakra, ale jak widzę, świetnie sobie radzisz, więc nie jest źle.
OdpowiedzUsuńBoxik piękny!
Nowy nabytek robi wrażenie :)
Box, jak wszystko u Ciebie - idealny! O roślinkach mięsożernych zawsze marzyłam, ale troche sie boje, bo u mnie z domowych rosna tylko kaktusy:(
OdpowiedzUsuńW konkursie juz glosowałam, m.in. na Ciebie, bo jesteś dla mnie quillingową mistrzynią, nie mowiąc już o ważkach;)
Pozdrawiam Natalko:)
Boxik rewelacyjny! Piękno i elegancja w jednym! a kwiatek, nie kwiatek bardzo ciekawa roślinka, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBox jak zwykle cudny - delikatne, gustowne zdobienia, piękny:)
OdpowiedzUsuńMuchołówka, niestety, bardzo mnie odstręcza:)
Natalko boxik śliczny, delikatny i bardzo elegancki!
OdpowiedzUsuńOwadożerców nie znam, ale za to w domu mam kilku mięsożerców:D
szkoda że nie mogę ich wynieść w zimie na ganek:D
Pudełko wygląda świetnie, bardzo eleganckie ;)
OdpowiedzUsuńBox rewelacyjny, a roślinka wspaniała, gdzie ją dorwałaś? Też taką chce :)
OdpowiedzUsuń