Przy okazji tego wypisu pragnę wam podziękować za aktywność. Bez was mój blog nie miałby sensu, dzięki za to że jesteście!
Tym razem pragnę przedstawić wam początki origami modułowego. Technika ta zeszła na boczny plan jak i kusudamy, gdy zaczęłam bawić się quilingiem. Nie zapomniałam jednak o niej. Cofnijcie się ze mną o niecały rok, kiedy to zrobiłam pierwszego łabędzia tą techniką. Łabądź moim zadaniem jest absolutnym "must have", no może raczej "must do it" w technice origami modułowego. Ja od niego zaczęłam.
Szukając natchnienia do kolejnej kusudamy natrafiłam na łabędzia origami, jakież było moje zdziwienie, że nie jest to prosty składak z kartki a trójwymiarowy i taki podobny do żywego twór również z kartek. Czytając tutorial złapałam się za głowę i byłam mocno sceptyczna co do powodzenia całej operacji. Okazało się, że składanie modułów jest proste choć czasochłonne i że na początku bolą od nich palce...
Stosowałam technikę "złoże kilkadziesiąt modułów, zrobię z nich cześć łabędzia, zobaczę czy coś z tego wyjdzie, złoże kilkadziesiąt modułów[...] i tak aż do finiszu. Finalnie zrobiłam takich kilka czy kilkanaście i jednego małego, który był na tyle niewdzięczną bestią, że więcej takich nie zrobiłam.
Opis:
Duży łabądź zrobiony został z ponad 800 modułów białych (1/16 A4 czyli rozmiar standardowy), jednego trochę większego na głowę do którego przyczepione są oczy oraz czerwony moduł standardowego rozmiaru z domalowanym czarnym paskiem. Podstawa/dno łabędzia wykończona jest jednym elementem z kusudamy venus (na jedynym ze zdjęć u małego łabędzia można zaobserwować o czym mówię)
Mały zrobiony jest z około 600 elementów wyciętych z pomalowanych ołówkiem kartek A4. Rozmiar modułu to 1/32 A4. Całość robiona tym samym schematem co w przypadku dużego łabędzia, różnica tylko w ubarwieniu i ilości modułów użytych do rozpoczęcia budowy. W dużym warstwy podstawy miały po 40 modułów a w małym po 32. Rozmiar 1/32 był dla mnie trochę niewygodny a ołówek brudził bardzo ręce przy składaniu, chciałam jednak uzyskać efekt nierównego koloru dlatego użyłam właśnie takich karteczek a nie gotowego koloru.
Koniec końców musiałam go sklejać, bo moduły kiepsko się trzymały siebie nawzajem i wzięcie do ręki gotowego zwykle kończyło się kontuzjami dla łabądka :E Nigdy więcej...
Ojj rozpisałam się trochę, muszę panować nad tworzeniem tych wypracowań bo was zanudzę ;)
Masz rację. Łabędzie to podstawa origami modułowego i w tej technice nic nie jest w stanie ich przebić. Wiem ile pracy trzeba na nie poświęcić, żeby uzyskać właściwy efekt i do składania dużych ilości modułów trzeba mieć anielską cierpliwość.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś zrobiłam, chyba nawet dwa, tylko troszkę mniejsze:) Te są przepiękne!!!!
OdpowiedzUsuńcudowne do tego trzeba mieć anielską cierpliwość
OdpowiedzUsuńDla mnie czarna magia ale efekt wspaniały :))
OdpowiedzUsuńCudo i bardzo dużo cierpliwości Twojej pochłonął , prawda ?
Pozdrawiam :-)
Tak ale efekt końcowy zawsze cieszy i te chwile narzekań i nadwyrężonej cierpliwości odchodzą w zapomnienie. Tym bardziej jeśli jest dla kogoś i widzi się jego uśmiech i zdumienie :))
UsuńŁabędzie to podstawa...od tego kiedyś zaczynałam :)
OdpowiedzUsuń